W Chile, zwłaszcza w Santiago, bardzo łatwo można trafić na wózki, z których za kilka PLN sprzedawane są duże kubki orzeźwiającego napoju mote. To zwykły sok brzoskwiniowy z kawałkami brzoskwiń i dużą ilością gotowanej pszenicy. Nie tylko pyszny, ale i orzeźwiający oraz sycący. Do jedzenia za to najłatwiej znaleźć completo. Jest to właściwie zwykły hot-dog, tyle że ze wszystkim – to znaczy z majonezem, ketchupem i guacamole. Smakuje średnio, ale to kwestia gustu. Na szczęście można spotkac wiele piekarni, w których można kupić empanadas czyli pieczone duże pierogi z mięsem, serem, cebulą, kukurydzą czy czym kto lubi. Oczywiście podawane na ciepło. A dla prawdziwych łakomczuchów otwartych jest mnóstwo cukierni, w których można kupić i zwykle zjeść na miejscu przeogromne kawałki tortów i ciast, często pokrytych dulce de leche, a więc masą kajmakową. Nie należy zapomnieć też o pysznych i dość tanich owocach, takich jak truskawki czy wielkie czereśnie.
W Argentynie udało nam się zakosztować nieco przysmaków kukurydzianych oraz, a może przede wszystkim, steków. Tu nie ma się co rozpisywać.