O ile ktos pamieta w jakim celu uzywaja klaksonu kierowcy w Bangkoku (jeden z poprzednich wpisow), o tyle okazalo sie, ze na wyspie klaksonu uzywa sie tylko w jednym przypadku – wyprzedzania skutera. Ot cala filozofia.
Inaczej sprawa ma sie w Kambodzy. Tutaj nalezy trabic, kiedy zamierza sie wyprzedzic jakikolwiek pojazd, ominac jakiegokolwiek czlowieka, wyminac samochod jadacy z naprzeciwka. Trabienie nalezy rowniez powtorzyc juz w trakcie wykonywania manewru, jak i pod jego koniec. Dodatkowo sile trabienia nalezy wzmocnic, jesli pojazd, ktory wyprzedzamy lub wymijamy, rowniez wykonuje jakis manewr, badz omijany czlowiek probuje przedostac sie na przeciwlegly brzeg drogi. Trabienie powinno byc tez bardziej zdecydowane w terenie zabudowanym oraz w stosunku do pojazdow wiekszych gabarytow (zwlaszcza ciezarowek i autobusow).
Najwieksza sila trabienia powinna byc zatem uzyta, gdy probujemy wyprzedzic autobus, ktory wlasnie jest w trakcie wyprzedzania ciezarowki (i trabienia na nia), a z naprzeciwka nadjezdzaja wyprzedzajace sie (i oczywiscie trabiace) samochody. Oczywiscie najlepiej, jesli dzieje sie to w terenie zabudowanym, a na poboczu stoi pieszy probujacy przejsc na druga strone jezdni.
UWAGA! W Kambodzy niekiedy stoja znaki „zakaz trabienia” i oczywiscie nalezy ich przestrzegac. Nalezy rowniez pamietac, ze samo trabienie wystarczy, szybki powrot na swoj pas ruchu po zakonczeniu manewru jest zbedny. Ale kierunkowskaz to rzecz swieta, najlepiej miec go wlaczonego caly czas. Oczywiscie tylko lewy.
Aha, no i na granicy nie nalezy zapomniec, ze w Tajlandii panuje ruch lewo-, a w Kambodzy prawostronny.

takie dziwne stwory drogowe
  nasz taksiarz (trzymający kierownicę) jedną ręką, drugą rozmawiający
przez telefon, obok (na tym samym siedzeniu) dodatkowy pasażer