Nadszedł ten dzień, kiedy znowu trzeba wyjeżdżać. Jest w związku z tym trudno. Trudno, bo znowu wizja długiej drogi. Trudno, bo znowu pożegnania. Trudno, bo koniec odpoczynku. Ale przede wszystkim… trudno, bo trzeba kupić bilet na pociąg.
Zapobiegawczo udałem się na dworzec już na pięć godzin przed odjazdem pociągu. Skierowałem się do kasy, odstałem swoje w kolejce i powiedziałem pani w okienku, że chciałbym bilet do Z. przez P. i W.. Pani natomiast stwierdziła, że teraz jest system rezerwacji i ona musi mieć konkretne numery pociągów, bo inaczej nie wie jak wypisać bilet. Muszę udać się do punktu informacji po przeciwległej stronie hali dworca i dowiedzieć się numerów pociągów.
Punktem informacyjnym okazał się młody chłopak w znanej mi już dobrze jaskrawopomarańczowej kurtce z przypinką „W czym mogę pomóc?”.
R. – Muszę się dowiedzieć numerów kilku pociągów, bo niestety pani w kasie nie wie jak wypisać bilet. Da się to zrobić?
X. – No ja tu mam tylko zwykły internet.
R. – To proszę wejść na stronę PKP, wpisać połączenie na dziś od 21:30 i spisać mi numery pociągów.
X. – A, ok, nie ma sprawy.

X. – To są chyba numery pociągów, prawda?
R. – Tak, to te numery.

R. – Dzięki.

Z powrotem skierowałem się w kierunku kasy i stanąłem w kolejce. Pani z okienka zobaczyła mnie i kazała podejść bez kolejki po czym oznajmiła:
P1. – Pan do Z. chce kupić bilet, prawda?
R. – Tak.
P1. – Nie mogę Panu sprzedać, musi Pan iść do kasy po drugiej stronie.
R. – Ale ja już mam numery pociągów.
P1. – Ale to nic, ja i tak nie mogę.
R. – Yyy…..

Po drugiej stronie hali dworca ponownie stanąłem w kolejce. Podchodząc do okienka upewniłem się czy mogę kupić tu bilet na pociągi TLK, jeśli mam ich numery. Ponoć nie było z tym problemu.
Po dwóch minutach klepania w swój dotykowy ekran i pytaniu „płatne kartą czy gotówką? bo potem to nie będę mogła zmienić!” nadeszła wreszcie pora na długo oczekiwany paradoks.
P2: – Czy ten pociąg z W. do Z. jedzie przez P.?
R. – Yyy… ale ja nie mam pojęcia.
P2: – Dobra, to zaraz sprawdzę.
[po dwóch minutach przy komputerze na zapleczu]
P2: – A o której on wyjeżdża z W.?
R.: – 5:08.
P2: – Ok, zaraz sprawdzę.
Po kolejnej minucie mogłem już zapłacić za bilet. I pani tylko raz przestraszona spytała „ale to miało być na dzisiaj, prawda? bo ja zapomniałam spytać”.

Nie potrafię zrozumieć dlaczego mając numer pociągu system nie pokazał pani którędy jedzie ten pociąg, tylko musiała jeszcze wklepywać nazwy stacji pośrednich. Nie potrafię zrozumieć dlaczego tylko ta pani mogła mi ten bilet sprzedać, a nie ta w pierwszym okienku. Nie potrafię też zrozumieć dlaczego magiczny piktogram „i” również na tym, moim rodzimym dworcu, prowadził zdezorientowanych ludzi pustym korytarzem do pustej poczekalni. Widać PKP uwielbia uprzyjemniać swoim pasażerom podróż zagadkami logiczno-strategiczno-logistycznymi. A może przy okazji kilku potencjalnych pasażerów odpadnie w przedbiegach, dzięki czemu będzie więcej miejsca w pociągu?

Cóż, przede mną 11 godzin jazdy. W tym dwie przesiadki. Jedna 5 minut, druga 3 minuty. Cóż, widzę to wszystko bardzo optymistycznie.
Bez takiego nastawienia można tylko dostać nerwicy albo zwariować.
Dla K. jestem gotów na wszystko!