
Jak zachować się w onsenie? Nie tylko w Japonii!
Onseny, czyli naturalne gorące źródła są popularną formą relaksu mieszkańców Japonii, ale można je też znaleźć w Chile, Argentynie czy we Włoszech. W Japonii na gorących źródłach są wybudowane często publiczne łaźnie (sentō) i baseny. Gorąca woda wypływająca ze źródła może mieć nawet 90 stopni, ale ta, która znajduje się w łaźniach jest już schłodzona do ok. 60 stopni. Woda ta jest bogata w pierwiastki i minerały. Najtańsze są łaźnie mieszane (męskie i damskie razem) i na łonie natury (najbardziej spektakularne), ale można też wykupić pobyt w droższych prywatnych (rodzinnych) basenach. Woda jeziora paruje, ponieważ spod domku wypływa gorące źródło, tam też można się wykąpać za darmo. W Japon...
więcej
Kościół na końcu świata
Jedną z „atrakcji” naszych wojaży jest uczestnictwo we mszy świętej. Jak wiadomo, czy to podczas podróży czy podczas normalnego życia, zawsze, raz w tygodniu nadchodzi niedziela. I wtedy właśnie staramy się znaleźć katolicki kościół, w którym odbywałaby się msza. Szukamy zawsze, ale niestety z różnym skutkiem. Kiedy byliśmy w Japonii, w Fukuoce, chcieliśmy również udać się na msze. Ponieważ nie mogliśmy odnaleźć kościoła, byliśmy już spóźnieni i w rezultacie przybyliśmy na miejsce, kiedy msza już się skończyła. Na szczęscie ksiądz – polski misjonarz, po krótkiej rozmowie, powiedział, że podwiezie nas na kolejną mszę, którą odprawia w innym kościele. Msza święta w kościele...
więcej
Szok kulturowy i nie tylko
Coś co dla nas wydaje się naturalne i oczywiste, w innych krajach już tak oczywiste nie jest. Dlatego przed każdym wyjazdem lepiej jest dowiedzieć się co nieco o kraju do którego się jedzie, poczytać ciekawostki. Niektórym wydaje się, że najważniejsze to sprawdzić gdzie czym należy dojechać, gdzie wymienić walutę i po jakiemu się porozumiewać, a tymczasem pułapki czyhają w zupełnie innych strefach. Taksówki W Polsce sprawa jest prosta. Wsiadasz – taksówkarz włącza licznik. Wysiadasz – płacisz kwotę widniejącą na taksometrze. Musisz „tylko” pilnować, żeby jadąc np. z Dworca Centralnego na Okęcie taksówkarz nie wiózł Cię przez Nowy Dwór Mazowiecki ;) W Bangkoku taksówka...
więcejNa święta nigdy nie jest za późno!
Grudzień 2013 był naprawdę świąteczny. Był to miesiąc oczekiwania, radości i małych cudów. Odbyliśmy z rodziną przed świąteczną, uroczystą Wigilię, przygotowywaliśmy kartki świąteczne dla rodziny dalszej i bliższej i wspaniałych ziomków. W całym tym pośpiechu przygotowaliśmy niezwykły stos prezentów. Kierowaliśmy akcją nawigacji naszego nocnego gościa, sklejając wielkie świąteczne pudła. Tegoroczną pasterkę spędzaliśmy w Japonii, w Nagasaki z tamtejszymi katolikami. Ludzie oczarowali nas swoją uprzejmością. Nie mogło zabraknąć akcentów polskich. Wśród japońskich ojców franciszkanów, był Amerykanin z polskimi korzeniami, ojciec Vincent. Z Zielonej G. wzięliśmy w ostatniej chwili opłatek, takż...
więcej
nocy nie było
Cofnijmy się do przeszłości, czyli do dnia, w którym nie było nocy. Opuszczamy to szalone miasto- Tokyo Po nocy spędzonej na lotnisku, ta inteligentna japońska maszyna skutecznie masuje mięśnie naszego ciała. z radością ostatni raz zjadamy po dwie parówki, korzystając przy tym z niezwykle sprytnego dozownika ketchup-musztarda Ostatni raz raczę podniebienie jedzeniem typu: „nie wiem co to jest, ale jest smaczne i chyba zdrowe” R. wybiera bardziej przewidywalny posiłek Tego dnia stewardessa zaskakuje nas pytaniem: „Czy jesteście z Niemiec albo Austrii, bo tak równo układacie tacki po posiłku!” Ha! ...
więcejDluga droga do domu
Najpierw jazda autobusem po calkowicie zasniezonych gorskich drogach. Potem kilka przesiadek pociagami i tak w koncu wieczorem dotarlismy do Tokio. I tu okazalo sie, ze wciaz nie mozemy zrobic odprawy na nasze loty! Troche niepotrzebnej nerwowki… Calodobowe kanaly KLM zawiodly – facebook, twitter, mail – zero odpowiedzi, telefon – wylaczony. Po kilkugodzinnym snie, przeprowadzce na inny terminal, w koncu mamy karty pokladowe na pierwszy lot. Na kolejne pozniej – KLM nas tym razem zawiodl.Po dlugim i przyjemnym locie jestesmy w Amsterdamie. Wieczorem Warszawa, a Berlin… w poniedzialek rano. ...
więcej
Takayama – Nowy Rok, snieg i jedzonko
Buddyście Sylwestra spędzają na modlitwie w świątyni i ustawiają się w kolejce do uderzenia gongiem w świątyni. Tego dnia nie widzieliśmy żadnych fajerwerków. Sami obaliliśmy małą buteleczkę szampana na schodach przy rzece, życząc sobie wspaniałego kolejnego, wspólnego Nowego Roku! Kolejnego dnia nie ruszaliśmy się nigdzie daleko. Nogi same nas niosły, wiec ostatecznie powędrowaliśmy do wioski pierwszych mieszkańców. Po drodze śnieg był tak lepki, że grzechem było nie ulepić bałwanka :) Po wizycie w sklepie Bulldog, przymierzaniu czapki w kształcie kupy, głodni poszliśmy szukać przystępnej knajpki, gdzie moglibyśmy ukoronować kulinarnie nasz pobyt w Japonii...
więcejSylwester w Takayamie
grzejemy sie przy grzejniku, bo zimno w tej swiatyni… brrrrrrry!
więcej
nadmiar Japonii w Japonii
Kiedy wreszcie do domu? Mamy dosc wszechobecnych zielonych glonow. Na ostatki serwujemy sobie surowe ryby i kawior w „good price 20%” prosto z Gourmet City. Zjadamy osmiornice w sosie sojowym, lody o smaku zielonej herbaty, gratisy ze sklepow z mochi, zielone mochi, czarne mochi, brzoskwioniowe mochi, sliwkowe mochi… i jeszcze te gejsze, podroby? Pan Boberek jako Ninja w koncu znaleziony! Gejsze kontrratakuja R. Pan Boberek- patriota jestem gigantem Gratisy Nic nie jest przypadkiem ...
więcej
no to Nara
Nasz pierwszy dzien w Kyoto byl niemal idealny. Nie dosc, ze wstalismy wczesnie w miare wyspani, zjedlismy normalne sniadanie (przy stole! a nie jak to czasem bywalo – np. na podlodze) i wyszlismy zwiedzac. Pogoda byla przepiekna. Najpierw udalismy sie na zachod, gdzie przeszlismy przez kolejny las bambusowy. Potem wspinajac sie na gorke, doszlismy do malpek, u ktorych spedzilismy duuuzo czasu. Pozniej powrot do miasta i pociag na poludnie – do Nary. Tam trafilismy na park, w ktorym mieszkaja dzikie jelenie. Po dlugim spacerze, wizycie w kosciele (okazalo sie, ze protestanckim), wstapilismy do naszego ulubionego...
więcej
Kto nie ma w glowie ten ma w nogach
Wczorajszy wieczor w Nikko byl zbyt spokojny. Kominek, kisiel, uzupelnienie bloga i wczesne pojscie spac. Dzis, po zjedzeniu kolejnej porcji kaszek i tostow z resztek naszego chleba, opuscilismy hostel az 5 minut przed czasem. Okazalo sie jednak, ze zbyt wczesnie, bo z pospiechu zostawilismy w nim nasz termos pelen herbaty. Nie chcialo nawm sie jednak po niego wracac, wiec zostawilismy bagaze w skrytce na dworcu i poszlismy zwiedzac. Okazalo sie, ze nasza mapa wyparowala w tajemniczych okolicznosciach, wiec musielismy zdobyc nowa. Po polgodzinnym spacerze dotarlismy do pierwszego kompleksu swiatyn (z oryginalnymi Trzema Madrymi Malpami) i juz tu zaczelo nam strasznie dokuczac zimno. N...
więcej
Wytchnienie w ruchu
Pobudka po czterech godzinach snu. Szybki marsz do bankomatu i jest! – gotowka laduje w portfelu. Wyprowadzka z miniaturowego pokoiku, kawka i odgrzewane w mikrofalowce kanapki w przydroznym sklepiku. znowu ladujemy na dworcu. Stamtad jedziemy do Kamakury obejrzec tamtejsze swiatynie i las bambusowy. Na posag Buddy nie mamy juz czasu, ale widzimy jeden ogromny z okeien pociagu. Na planowany wczesniej pieciogodzinny trekking tym bardziej czasu brak. Delektujemy sie chrupiacymi przekaskami wystawionymi „na sprobowanie” w sklepach. Zjadamy chyba tyle, ze moznaby zapelnic nimi ze dwa opakowania. Obiadek w zaufanej sieci wykwintnych restauracji – czyli odgrzewany w...
więcej
Kabelki, pierdolki, klopotki
Przez pol dnia chodzac po Tokio odwiedzilismy kilkadziesiat sklepow i kupilismy klka zupelnie niepotrzebnych do zycia, ale jakze ladnych, rzeczy. Sprobowalismy swoich sil w salonie z automatami do gier dla dzieci, no i widzielismy cale dwie swiatynie. Pozniej wybralismy sie na 25.pietro jednego z wiezowcow ogladnac panorame pograzajacego sie w ciemnosci megamiasta, a nawet udalo nam sie zdobyc stolik przy oknie z najlepszym widokiem w kawiarni na samej gorze. Pozniej odwiedzilismy dzielnice elektroniki, gdzie po dwoch lub trzech godzinach (trudno to okreslic, ale zdecydowanie za duzo) rozwazania i biegania w te i we wte, kupilismy aparat fotograficzny. ...
więcej
Shinkansen i mandarynki
W srode przejechalismy pociagami grubo ponad 1000km w nieco ponad 6 godzin. Z predkoscia przekraczajaca niekiedy 299km/h. Shinkansenem. Co prawda na pierwszy pociag omal sie nie spoznilismy (mylac po drodze kladke dla pieszych nad dworcem z przejsciem na perony), ale pozniej wszystko szlo juz gladko. Nauczylismy sie na dobre uzywac przybytku jakim jest sklepowa mikrofalowka. Na dworcu kupilismy jedzenie, ktore od razy podgrzane, zjedlismy siedzac juz wygodnie w pociagu. W Tokio tez kupilismy w supermarkecie jedzenie i podgrzalismy jako kolacje w mikrofalowce przy kasach. R. zauwazyl w pociagu, ze nie mamy przejsciowki do europejskiej wtyczki – musiala zostac w hostelu. Nie mozemy wiec ...
więcej
Dlugi dzien i Cicha noc
Do Nagasaki dojechalismy poznym wieczorem. Nastepnego dnia wybralismy sie przy pieknej pogodzie do parku polozonego przy porcie. Slonce, latawce, wysportowanie dziewiecdziesiecioletni Japonczycy. Przeszlismy spory kawal miasta, odwiedzilismy kilka swiatyn i kilkadziesiat sklepow. Potem wrocilismy do hostelu i przed udaniem sie na pasterke chcielismy zjesc nasza mala Wieczerze Wigilijna – duza jajecznice, barszczyk czerwony z proszku i lokalne pierozki z czyms krewetkopodobnym. Kiedy R. ewakuowal wlasnie barszcz z garnka do termosu, zeby zaniesc go do pokoju, K. stwierdzila, ze upewni sie co do godziny, o ktorej ma byc odprawiana pasterka. No i okazalo sie, ze godzine wczesniej niz nam ...
więcej
Duza wanna
Idziemy przez Yufuin a wszedzie wokol unosza sie obloki pary. Ze studzienek, kanalow, studni, domostw. Wszedzie para. Wszedzie gorace zrodla! W naszym hostelu idziemy skorzystac z tego wulkanicznego dobytku i zanurzamy sie w ponad szescdziesieciupieciu stopniowym wrzatku. A na zewnatrz snieg i piszczace jelonki. To zabawne kiedy siedzi sie we wrzatku na drugim koncu swiata, a z glosniczka plynie „Cicha noc” tylko w nieco innym wydaniu. Bo wszystkie swiateczne amerykanskie standardy mozna tu uslyszec na kazdym kroku, choc zawsze w jakiejs powolnej, spokojnej, zwykle tylko instrumentalnej, wersji. Nasz pokoik jest idealny. Maty na podlodze i suficie, drewniana podloga, niski st...
więcej
Last minute
W Fukuoce aktywowalismy nasz bilet tygodniowy i od razu (bo dopiero teraz to stalo sie mozliwe) przystapilismy do rezerwacji biletow. Najwazniejszego – nocnego do Tokio. Ale co? Caly pociag wyprzedany. No to nastepnego dnia. Tez wyprzedany. Poszlismy na peron czekac na pociag do Yufuin i myslec. Co z Tokio. A mozeby samolot. A mozeby… Co? No i zostalismy zmuszeni do rezerwacji pociagu jadacego w ciagu dnia. Poszlismy do okienka, znowu przez bramki, znowu kolejka. 15 minut do pociagu, ktorym mamy zaraz jechac. Czekamy, kolejka, czekamy, 3 opcje pociagow spisane, zeby nie bylo niespodzianek. Jest, sa miejsca, bierzemy bilety, R. patrzy – zle godziny. W jednym miescie ma...
więcej
Wszystko wychodzi na dobre
Przedwczoraj rano dolecielismy do celu. Szybko okazalo sie, ze nasze telefony nie dzialaja. Na szczescie zapasowa (internetowa) komorka zdolala zlapac jakas japonska siec, wiec nie jestesmy calkowicie odcieci od swiata. Jeszcze na lotnisku dopadla nas tez burza. Mocno zweryfikowala nasze plany na Fukuoke i dlatego po baaardzo obfitym obiedzie w lokalnym (a wiec najlepszym i najtanszym) barze szybko pozasypialismy w swoich hostelowych pokojach. Niedziela zaczela sie dla nas juz okolo szostej, bo wstalismy i tak juz nader wyspani, a poza tym planowalismy isc na 9 do katolickiego kosciola. No tak, planowalismy… W rezultacie do kosciola dotarlismy ok.9.50. W sumie to na...
więcejostatni tydzień:)
Owocem naszych przygotowań są zarezerwowane wszystkie noclegi w miejscach które chcemy odwiedzić. Jest dobrze. Prgnozy pogody nam sprzyjają, średnia temperatur waha się tam ok. 10 stopni, najzimniej w Takayamie ok. 3 stopni w dzień (plus śnieg). Dodatkowo dysponujemy kontaktami mejlowo- fejsbukowo-telefonicznymi z rdzennymi mieszkańcami, dwóch religii: katolickiej i buddyjskiej. Robi się coraz ciekawiej. Nocleg sylwestrowy w świątyni buddyjskiej:) Wigilię spędzimy z Nagasaki, a mszę „pasterkę” w kościele wybudowanym przez św. Maksymiliana Kolbego, Wigilia w hostelu lub z widokiem na Nagasaki:) Jutro trzeba wykorzystać czas jarmarków bożonarodzeniowych i wyskoczyć na grzańca:) ...
więcej
japońska zagadkowość
Ostatnie tygodnie mijają pod znakiem ciągłego zabiegania, zarobienia i lekkiego (a niekiedy i dużego) stresu. Od poprzedniej do ubiegłej soboty codziennie kładliśmy się spać po pierwszej w nocy. Owocem kilku nieprzespanych nocy jest nasz mały sukces w postaci kilku dużych świątecznych, pełnych prezentów pudeł, tworzących razem Szlachetną Paczkę. Owocem kilku pozostałych, nerwowe układanie planu – co, gdzie i kiedy zobaczyć w Japonii, gdzie się zatrzymać i czym pojechać. Plan wydaje się już w miarę spójny, kilka noclegów już jest zarezerwowanych (wszystkie właściwie cudem). Bilety kolejowe też leżą już w domu przywiezione prosto zza oceanu. Ale wciąż nie mamy ośmiu noclegów i ...
więcejMniej niż miesiąc i …Japonia
Mniej niz jedne miesiac do wyjazdu, a my jak zwykle nie mamy nic zaplanowane, jak zwykle. Chociaz cos ostatnio sie ruszylo. Zaspamowalismy wszystkie parafie w Nagasaki i polskich misjonarzy.Najwazniejsze, ze odpowiedzieli nam z tej parafii na ktorej nam najbardziej zalezalo. Wiemy o ktorej jest „Pasterka”. O ile jakis polski misjonarz z innego miasta nic innego nie wymysli (parafialna Wigilia) to wbijamy sie TAM. Wiemy juz z korespondencji z pewnym Japonczykiem z tej parafii przez fejsa, o ktorej jest uroczysta Msza Sw. i w tym roku oczywiscie rowniez sie odbedzie. Jak juz zdazylismy zauwazyc, Japonczycy nie odmawiaja, po prostu nic nie mowia/ pisza na ten temat. Moze wydawac sie...
więcejnajchętniej czytane

Dwulatek na szlaku

W chuście w Tatry!

Szukanie mieszkania po berlińsku

Tatrzański tydzień

Mieszkać tam, gdzie natura dzieli się swoimi owocami
