
Mieszkać tam, gdzie natura dzieli się swoimi owocami
Jest takie jedno miejsce na Ziemi, do którego stale wracamy myślami i do którego, z pewnością, wrócimy jeszcze fizycznie. To park narodowy La Campana w Chile. Spędziliśmy tam zaledwie dwa dni, a urzekł nas swoją przyrodą, dzikością i historią. Aby dostać się do parku, wystarczy pojechać z Santiago do miejscowości Olmué lub do La Calera. My wcześniej odwiedzaliśmy Valparaiso, dlatego jechaliśmy autobusem z Concón do La Calery. Stamtąd wzięliśmy lokalny autobus do Rabuco, a pod bramy parku podjechaliśmy stopem. Właściwie to od oficjalnej bramy parku, do praktycznego wejścia jest jeszcze 2 kilometry. Na wejściu do parku trzeba pozwolić strażnikowy spisać swoje dane paszportowe, określić się ...
więcej
Muzyczna dusza Kuby
Na Kubie muzyka jest wszędzie. Tak przynajmniej zwykło się mówić. I tak w rzeczywistości jest, choć czy ta muzyka rzeczywiście płynie z duszy czy raczej z chęci zarobków, to raczej temat do dyskusji. Owszem, w bardzo wielu miejscach można spotkać ulicznych grajków, grających zwykle na gitarze i śpiewających ballady, jednak zwykle robią to w bardzo turystycznych miejscach i są nastawieni na datki od mijających ich turystów. Muzyka to również biznes na krajową skalę, dlatego na przykład w Trinidadzie wieczorem można trafić na wiele przedstawień muzyczno-tanecznych (w bardziej afrykańskich rytmach) organizowanych w przedsionkach muzeów i innych instytucji publicznych. W całym kraju muzyka t...
więcej
Wielki bal w Trinidadzie
Będąc w Trinidadzie, jednego wieczoru, zobaczyliśmy na skwerku dziewczynę ubraną w suknię panny młodej. Pomyśleliśmy, że trafiliśmy na ślub. Chwilę później przyszły dwie kolejne identycznie ubrane, więc stwierdziliśmy, że to jednak druhny, a nie panny młode. Kiedy jednak „druhen” przybywało, a wokół nich zaczęło się kręcić coraz więcej eleganckich chłopaków, zaczęliśmy się poważnie zastanawiać. Najpierw nie wiedzieliśmy kompletnie o co chodzi, później myśleliśmy, że to może kilka połączonych ślubów (była akurat sobota). Jednak, gdy przyjrzeliśmy się bliżej parom stwierdziliśmy, że są jednak chyba trochę za młodzi na ślub. Co ciekawe, wszyscy mijający ich mieszkańcy miasteczka skł...
więcej
Kuba, co to takiego?
Kuba przed wyjazdem wyobrażała się nam mniej więcej tak: Che Guevara, komuna, stare samochody, kolorowe domy, muzyka, ludzie z cygarami w zębach, palmy i białe plaże. Kupiliśmy bilety na 10 dni przed wylotem, więc na pogłębienie naszej ignoranckiej wiedzy nie mieliśmy zbyt wiele czasu. Spakowaliśmy więc niewielkie plecaki (oczywiście korzystając z własnych porad o pakowaniu minimalistycznym) i polecieliśmy. Co znaleźliśmy na miejscu? Cóż… Czy wszędzie było tak kolorowo i stereotypowo? Odpowiedzi znajdziecie już w następnych postach. ...
więcejnajchętniej czytane

Dwulatek na szlaku

W chuście w Tatry!

Szukanie mieszkania po berlińsku

Tatrzański tydzień

Mieszkać tam, gdzie natura dzieli się swoimi owocami
