Naszą wymarzoną podróż planujemy od ponad roku. Niestety już trzeciego dnia łapie nas przeziębienie albo po posiłku czujemy się „nieswojo”. Oczywiście przed podróżą powinniśmy zaopatrzyć naszą podręczną apteczkę w leki sprawdzone leki: na ból głowy, gardła czy biegunkę. Ale założmy scenariusz, że akurat nie mamy takich leków w apteczce idziemy więc do lokalnej apteki! Nie obawiajmy się konfrontacji z famaceutą, ponieważ to on często wie lepiej, jakie lokalne specyfiki nadają się na wyleczenie naszej dolegliwości.
Jeśli nie znamy języka lokalnego wystarczy pokazać zranienie, wskazać na brzuch bądź po prostu narysować o co nam chodzi, To nic śmiesznego, przecież chodzi o nasze zdrowie. W aptece czasem warto powiedzieć nazwę po łacinie np. rumianek (chamomilla) z pewnością pan/pani farmaceutka nas zrozumie. Zdamy sobie sprawę jaką uniwersalną moc ma łacina! :) Będąc w Niemczech, często pytamy o lek niemiecki, w którym występuje konkretny składnik leku z Polski. Wilk syty i owca cała.
Na końcu posta przygotowaliśmy przydatne w aptece zwroty po hiszpańsku.
Poparzenie słoneczne
Nadmiar słońca nie zawsze jest korzystny dla naszej, bladej, nieopalonej, europejskiej skóry. Mogliśmy tego doświadczyć w czasie podróży poślubnej do Tajlandii. Jak małe, nieodpowiedzialne dzieci, już pierwszego dnia po przyjechaniu na plażę Koh Chang zostaliśmy spieczeni – dosłownie – przez słońce. Efekt był taki, że kolejnego dnia ubrani od stóp do głów poszliśmy do lokalnej apteki „po coś na poprzenie”. Od pana farmaceuty dostaliśmy krem z panthenolem (wit. E), aloesem, ekstraktem z ogórka oraz wit. E lokalnej firmy Skinter Guard. Był tańszy od kremu „po opalaniu” Nivea. Od razu wróciliśmy do domku, nasmarowaliśmy się i resztę dnia spędziliśmy na tarasie pijąc wodę. Kolejnego dnia ubraliśmy już długie koszule, spodnie i czapki, wypożyczyliśmy skuter i zwiedziliśmy pół wyspy.
Słońce działa w Chile bardzo mocno. Niby niepozornie zachmurzone niebo, pół godziny na lekkim słoneczku, posmarowani kremem z filtrem 50+ a tam również nas nieco spiekło. Tym razem oparzenia smarowaliśmy najpierw kapsułkami z witaminą D3, później już w większym mieście La Sarena kupiliśmy w aptece krem z aloesem. Słońce jest tam bardzo złudne, nasza przewodniczka podczas przejażdżki konnej wspominała jak pierwszego dnia bardzo mocno poparzyła sobie ręce i odtąd zawsze ubiera rękawiczki. Rzeczywiście pod wieczór mieliśmy na dłoniach opalony trójkąt pomiędzy kciukiem, a palcem wskazującym – od trzymania lejców.
Niestrawności
Ciekawym ziołem, które znalazłam w sklepie spożywczym na dziale z herbatami i ziołami było boldo (Peumus boldus). Herbatka z boldo polecana jest na niestrawności, problemy z wątrobą, uspokaja. Ma bardzo charakterystyczny, mocny zapach, nawet intensywniejszy od mięty! Uprawiana jest w Chile, Argentynie, Paragwaju i Urugwaju, często dodawany jest do yerba mate. Jak każde zioło należy stosować z umiarem.
Maść uniwersalna
Podczas podróży lubimy odkrywać produkty ziołowe, lokalne kosmetyki, coś co jest mocno wyeksponowane w aptece jest inne i tajemnicze. W Tajlandii na Koch Chang kupiliśmy na do widzenia (po wypadku na skuterze) maść ziołową. Skład jest nieznany. W języku rosyjskim odczytać można, że maść jest na bóle mięśni i reumatyzm. Rzeczywiście, zawsze kiedy bolą nas mięśnie, bądź nadwyrężymy ścięgno nasza „tajska maść” leczy bezbłędnie. Ma mocny miętowy zapach, bardzo mocno szczypie, ale tylko chorobowo zmienione miejsce. W Tajlandii kupiłam również wspaniały, pachnący olej kokosowy jeszcze wcześniej zanim został popularny w Polsce. Do dziś stosuję go jako balsam do ciała i lekki olejek do opalania.
środki zapobiegawcze
W japońskich aptekach rzuciły nam się w oczy syropy z rzeń-szenia, rozgrzewacze, plastry na różnego rodzaju bóle, które zapobiegają chorobom i wzmacniają organizm, a także maseczki chroniące przed bakteriami. Było tego mnóstwo na półkach. Należy wspomnieć, że w Japonii branie chorobowego jest niemile widziane, a dni urlopowych można wziąć zaledwie kilka w roku.
Zamiast antybiotyków
Mieszkając w Niemczech jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, aby lekarz zapisał mi antybiotyk. Zawsze lekarze zapisują chorobowe, polopirynę, jedzenie czosnku, płukanie gardła szałwią etc.
Na koniec zapowiadane zwroty polsko-hiszpańskie:
Boli mnie gardło/głowa/ żołądek/ mięśnie- Me duele la garganta/la cabeza/ para de estómago/ músculo
Mam katar/kaszel/grypę – Tengo catarro/tos/gripe
Mam biegunkę/zaparcie– Tengo diarrea/estrenimiento
Mam gorączkę – Tengo fiebre
Skaleczyłem się- Me he herido
Jestem uczulony/uczulona na.. – Soy alergico/alergica a …..
tu mnie boli – Me duela aqui
aspiryna- una aspirina
Proszę o maść- Quisiera una pomada
Poproszę plastry z opatrunkiem/ środek dezynfekujący – Quisiera un/ esparadrapo /un desinfectante
zdezynfekować – desinfectar