Uciec zimie


Tutaj – minus 2 stopnie w dzien, tam – plus dwadziescia w srodku nocy.
Za nami dwa dni intenstwnego pakowania. Zmniejszylismy objetosc naszego bagazu niemal o polowe, z niczego przy tym nie rezygnujac. Zamiast wielkich polarow – ultralekkie puchowe kurtki; kurtki przeciwdeszczowe sprasowane w futetale na moskitiere; namiot (w koncu sklejony po mini-pozarze w Slowenii) rozlozony na czesci; mini-spiwor wzbogacony o funkcje recznika plazowego; apteczka skurczona dwukrotnie; cala kuchnia zamknieta w jedmym garneczku.
W tym calym pakowaniu na ostatnia chwile najbardziej zastanawia to, ze zawsze zdazamy. Bo gdybysmy kiedys nie zdazyli, to bysmy sie nauczyli, ze trzeba sie brac za to wczesniej, nie zostawiac na ostatnia chwile.
A my ciagle zdazamy.