Mniej niż miesiąc i …Japonia

Mniej niz jedne miesiac do wyjazdu, a my jak zwykle nie mamy nic zaplanowane, jak zwykle. Chociaz cos ostatnio sie ruszylo. Zaspamowalismy wszystkie parafie w Nagasaki i polskich misjonarzy.Najwazniejsze, ze odpowiedzieli nam z tej parafii na ktorej nam najbardziej zalezalo. Wiemy o ktorej jest „Pasterka”. O ile jakis polski misjonarz z innego miasta nic innego nie wymysli (parafialna Wigilia) to wbijamy sie TAM. Wiemy juz z korespondencji z pewnym Japonczykiem z tej parafii przez fejsa, o ktorej jest uroczysta Msza Sw. i w tym roku oczywiscie rowniez sie odbedzie. Jak juz zdazylismy zauwazyc, Japonczycy nie odmawiaja, po prostu nic nie mowia/ pisza na ten temat. Moze wydawac sie to bezczelne, ale na pewno nie glupie. Pozostawiaja sobie czas na zastanowienie i „otwarta furtke”. Trzeba dac im czas.

Teraz na temat podrozowania ogolnie.
Z perspektywy czasu zauwazamy, ze nudzi nas ” zwiedzanie”. Ile razy z rzedu mozna zwiedzac X swiatynie buddyjska, kosciol, zamek. Rownie dobrze mozna zobaczyc ja na fotografiach. Po podrozy poslubnej do Tajlandii bardzo brakowalo nam po prostu kontaktu z lokalnymi ludzmi. Mielismy wiele pytan o religie o zwyczaje, poglady. Teraz chcemy wejsc w wieksza interrakcje z „tubylcami”. Zapewne bedzie to trudne z uwagi na ich osobowosc. Spróbujemy obalic stereotypy. Chcemy wykorzystac w to co wierzymy i poczuc jednosc w religii z mieszkancami, rowniez katolikami, ktorych jest tylko 1% w calej Japonii. Rowniez chcemy wykorzystac sposob techniczny w jaki praktykujemy wiare, co badz podobny do buddystow, uczyc sie od nich, podgladac, moze pewne techniczne srodki wykorzystywane od setek lat przez nich, pomoga nam skupic uwage na tym, na czym powinnismy te uwage skupic. Od czasu podrozy zareczynowej do Andaluzji, zachwycilismy sie terenami wiejskimi. Dlatego staramy sie teraz wybierac male wioski, zamiast duzych miast. Nawet jak nie ma tam znanych zabytkow to jest inna niz europejska przyroda i oczywiscie ludzie- spokojniejsi, mniej zabiegani.

Ciekawi jestesmy co przynosza nam kolejne dni:)

P.S
Jeśli otworzyliście stronę „TAM” pewnie niektórzy z Was głowią się: „Gdzieś tego księżulka widziałam/łem?”. To nie kto inny jak św. Maksymilian Maria Kolbe. Przed II wojną światową przyjechał tam dwukrotnie, założył tam klasztor i wydawnictwo (działające do dziś) w Nagasaki. Ale przecież tam zrzucono bombę atomową, tak, jednak klasztor został tak zbudowany po drugiej stronie góry tak, że podczas wybuchu wypadły tylko okna, a polscy misjonarze franciszkanie pomagali ofiarom z Nagasaki.