Jedzenie miejscowe

W Chile, zwłaszcza w Santiago, bardzo łatwo można trafić na wózki, z których za kilka PLN sprzedawane są duże kubki orzeźwiającego napoju mote. To zwykły sok brzoskwiniowy z kawałkami brzoskwiń i dużą ilością gotowanej pszenicy. Nie tylko pyszny, ale i orzeźwiający oraz sycący. Do jedzenia za to najłatwiej znaleźć completo. Jest to właściwie zwykły hot-dog, …

Ryba po lwowsku

Po wielu próbach poszukiwawczych filetu z dorsza w niemieckich lodówkach, poddałam się i kupiłam bliżej nieokreśloną RYBĘ. Przepis z książki Kuchnia lwowska lekko zmodyfikowałam. Lwowskie pyszności Ryba po lwowsku Gotujemy garnek wywaru warzywnego (ziemniaczek, marcheweczka, por, seler). Rybę (przepisowo dorsz 1kg) rozmrażamy i kroimy na w kostkę, dodajemy bułeczkę wymoczoną w mleku, 1 cebulę w …

Gdy zostajemy w domu

Pierwszy raz od grudnia zostaliśmy w domu na weekend.    Baśce dziękujemy za narzędzia,  Pani z Bloga „Moje wypieki„: za przepis Nasze rady: użyjcie jak w przepisie czekolady gorzkiej,  nie dodawajcie (zimnej ! O zgrozo!)  wody, mleka do rozcieńczania czekolady Wszystko wg. przepisu się uda, bo my jak zwykle zaczęliśmy zmieniać, dlatego zaczęły powstawać na …

by Boże Narodzenie trwało zawsze

 Świąteczna Warszawa, pięknie udekorowany Nowy Świat.   Mroczne ujęcie z Parku Saskiego W niedzielę udało udało nam się zjeść praliny i wypić czekoladę w pięknym wnętrzach Fabryki Czekolady Wedel. później dokończyliśmy spacer Nowym Światem do Zamku Królewskiego, podziwialiśmy naprawdę pomysłowe szopki bożonarodzeniowe w katedrze warszawskiej wykonane przez rodziny z parafii.

Takayama – Nowy Rok, snieg i jedzonko

Buddyście Sylwestra spędzają na modlitwie w świątyni i ustawiają się w kolejce do uderzenia gongiem w świątyni. Tego dnia nie widzieliśmy żadnych fajerwerków. Sami obaliliśmy małą buteleczkę szampana na schodach przy rzece, życząc sobie wspaniałego kolejnego, wspólnego Nowego Roku! Kolejnego dnia nie ruszaliśmy się nigdzie daleko. Nogi same nas niosły, wiec ostatecznie powędrowaliśmy do wioski …

no to Nara

Nasz pierwszy dzien w Kyoto byl niemal idealny. Nie dosc, ze wstalismy wczesnie w miare wyspani, zjedlismy normalne sniadanie (przy stole! a nie jak to czasem bywalo – np. na podlodze) i wyszlismy zwiedzac. Pogoda byla przepiekna. Najpierw udalismy sie na zachod, gdzie przeszlismy przez kolejny las bambusowy. Potem wspinajac sie na gorke, doszlismy do …

Kto nie ma w glowie ten ma w nogach

Wczorajszy wieczor w Nikko byl zbyt spokojny. Kominek, kisiel, uzupelnienie bloga i wczesne pojscie spac. Dzis, po zjedzeniu kolejnej porcji kaszek i tostow z resztek naszego chleba, opuscilismy hostel az 5 minut przed czasem. Okazalo sie jednak, ze zbyt wczesnie, bo z pospiechu zostawilismy w nim nasz termos pelen herbaty. Nie chcialo nawm sie jednak …

Wytchnienie w ruchu

Pobudka po czterech godzinach snu. Szybki marsz do bankomatu i jest! – gotowka laduje w portfelu. Wyprowadzka z miniaturowego pokoiku, kawka i odgrzewane w mikrofalowce kanapki w przydroznym sklepiku. znowu ladujemy na dworcu. Stamtad jedziemy do Kamakury obejrzec tamtejsze swiatynie i las bambusowy. Na posag Buddy nie mamy juz czasu, ale widzimy jeden ogromny z …

Shinkansen i mandarynki

W srode przejechalismy pociagami grubo ponad 1000km w nieco ponad 6 godzin. Z predkoscia przekraczajaca niekiedy 299km/h. Shinkansenem. Co prawda na pierwszy pociag omal sie nie spoznilismy (mylac po drodze kladke dla pieszych nad dworcem z przejsciem na perony), ale pozniej wszystko szlo juz gladko. Nauczylismy sie na dobre uzywac przybytku jakim jest sklepowa mikrofalowka. …