-
wypadek, lasy namorzynowe i jedzenie
Przedwczoraj przenieslismy sie w dol gorki (blizej morza) do innego domku z klimatyzacja. Jednak nie sprostal on oczekiwaniom zapachowo-temperaturowo-odglosowym i od wczoraj, po kolejnej przeprowadzce, znowu do domu mamy pod gorke. Nie ma klimatyzacji, ale jest wiatrak i hamak i bananowce przy werandzie i to wystaczy. Dodatkowo dzis okazalo sie, ze oprocz wszechobecnych malych gekonkow,…
-
Nieumiarkowanie w plażowaniu
Poszlismy na idealna plaze. Piaszczysta, z wysokimi palmami. Slonce w idealnym zenicie. Woda nawet sto metrow od brzegu gleboka na 1.3m. Krem z filtrem 30 uzyty. Wszystko niby idealnie, ale wrocilismy do domu obolali i czerwoni jak buraki. Na obiad wybralismy tilapie. Ryby okazaly sie ogromne, a zupa krewetkowo-jarzynowa miala chyba poltora litra. Pysznym rybom…
-
Plyniemy sie lenic…
-
Buddyzm drogowy
Co robi kierowca kiedy chce zmienic pas? Zmienia pas. I zupelnie niewazne jest dla niego czy tym pasem akurat jada samochody. Albo czy linia jest ciagla. Jesli nie ma dla niego wystarczajaco miejsca zawsze moze stanac na pasie prowadzacym w przeciwnym kierunku lub stanac na obu pasach jednoczesnie. Moze tez podjechac kawalek dalej i zmienic…
-
największe centrum elektroniczne w Bangkoku, msza św. i inne buddyjskie świątynie
Okazalo sie, ze spoznienie sie na wlasny slub niczego nas nie nauczylo. Dzis planowalismy wstac ok.8, zjesc sniadanie (podawane w naszym hotelu – tak – hotelu!, do 10-tej), wyjsc na miasto co nieco zobaczyc i wczesnym wieczorem wrocic do domu. To byly plany. Obudzilismy sie o 10:10, pobieglismy na sniadanie, na ktore ledwo sie zalapalismy.…
-
Deszczyk
…czyli usprawiedliwione lenistwo.
-
Gorecej sie nie da
Bangkok. Dochodzi polnoc, a w powietrzu wciaz grubo ponad 30 stopni. Nawet zimna woda w prysznicu jest za ciepla. Ale i tak w porownaniu z tym co bylo w poludnie, teraz to prawdziwa ulga. W pokoju ciezko przezyc bez klimatyzacji, w lodowce czeka ponad 5 litrow wody. My jednak siedzimy na upalnym balkonie probujac przystosowac…
-
Święta, Święta i po PKP
Nadszedł ten dzień, kiedy znowu trzeba wyjeżdżać. Jest w związku z tym trudno. Trudno, bo znowu wizja długiej drogi. Trudno, bo znowu pożegnania. Trudno, bo koniec odpoczynku. Ale przede wszystkim… trudno, bo trzeba kupić bilet na pociąg. Zapobiegawczo udałem się na dworzec już na pięć godzin przed odjazdem pociągu. Skierowałem się do kasy, odstałem swoje…
-
Wiosna
Z drugiego krańca Polski wrzucam coś do posłuchania:)
-
Dzienniki PKPpowe R.
Ostatni dzień to dzień podróży. Trzynaście ekscytujących, porywających, fantastycznych, egzotycznych godzin. A jak było naprawdę? Zaczęło się od pociągu do W. Pociągu objętego rezerwacją miejsc i od pasażerów z powodu rezerwacji upchniętych w jednym wagonie. Na całe szczęście ludzie byli kontaktowi i można było wspólnie poopowiadać sobie swoje kolejowe anegdotki (czyli kto gdzie jechał najwolniej…